Ukryte aukcje na Aliexpress – co o nich wiemy? Nasze Know-How
AliExpress to niewątpliwie jedna z najpopularniejszych platform sprzedażowych w historii internetu.
Każdy korzystający z tego źródła wie, że dostępne są tam produkty wszelkiego rodzaju, wszelkiej kategorii i, co dla nowicjuszy okazuje się najczęściej zaskakujące, doskonałej jakości. Oferowane w niebywale niskiej cenie artykuły są na tyle kuszące, że kupujących nie odstrasza nawet długi czas oczekiwania na przesyłkę, której transport początkowo mógł trwać nawet 6 tygodni.
Dziś chińska platforma AliExpress, posiadając punkty magazynowe na terenie wielu krajów europejskich, oferuje swoim klientom dostawę szybszą, co tylko wzmaga popyt na prowadzone przez nią aukcje sprzedażowe.
A skoro o aukcjach mowa.. Od dawna docierają do mnie pytania o występujące na AliExpress tak zwane „ukryte aukcje”. Cóż, wielu o tym słyszało, nie każdy wie, jak to działa. W związku z tym, że zapytań w tym zakresie jest naprawdę dużo, a udzielenie odpowiedzi na każde z nich z osobna nie miałoby większego sensu, postanowiłam zamieścić na ten temat jedną, obszerniejszą i, mam nadzieję, w miarę wyczerpującą odpowiedź. W związku z tym – czym są ukryte aukcje na AliExpress?
Tytułem krótkiego wstępu, czyli czym się handluje na chińskiej platformie..
Zawartość
Każdy, kto kiedykolwiek szukał czegoś do kupienia w internecie, z całą pewnością otrzymywał wyniki prezentowane na stronie AliExpress. Niezależnie od tego, czy były to buty, spinki, parasole, bielizna czy części zamienne do samochodu. Na AliExpress jest dosłownie wszystko. I właśnie. Znajdują się tam również te artykuły, które znaleźć się nie powinny.
Mowa tu o produktach sygnowanych logo znanych i pożądanych, przede wszystkim w świecie mody, marek, które z oryginalną pracownią fashionistów niewiele miała wspólnego. Oczywiście, poza skradzionym niestety, pomysłem. Sprzedaż podrobionych artykułów stała się istnym przekleństwem dla właścicieli platformy, którzy podjęli wszelkie kroki, w celu wyeliminowania tego zjawiska. Z jakim skutkiem? Cóż, ocenić może każdy sam.
Skąd to się wzięło, czyli kto chce kupować podróbki..
Wydawać by się mogło, że zainteresowanie produktami, które nie są faktycznym akcesorium od znanego w świecie projektanta, nie powinny wzbudzać aż takiego zainteresowania. W noszeniu markowych ciuchów kupującym zazwyczaj chodzi właśnie o pokazanie, że takie, a nie inne logo zdobi naszą odzież. Posiadanie butów, które wyglądają jak Adidas czy Nike lub torebki do złudzenia przypominającą kultowy model od Louis Vuitton to przecież nie to samo, co możność pochwalenia się autentycznym egzemplarzem. Do tego dochodzi najczęściej jakaś dziwaczna nazwa producenta, mająca nawiązywać do oryginalnej nazwy.
Ileż to butów Adios, Mike, Pupa, perfum od Hogo Boos, i innych zabawnych kompanii. Czasy, gdy nasze mamy kupowały dla nas wszystko „po taniości” na rynku, bo „właściwie jest jak oryginał” dawno minęły i żaden szanujący się, dbający o swój wizerunek dojrzały człowiek, nie pokaże się na ulicy w koszulce z napisem „Tonny Hilfiger”. Ale T-shirt, który opatrzony jest dokładnie takim samym logo, które widnieje na prezentowanych ubraniach w markowym sklepie? Czemu nie?
Nikt przecież nie wie, że to nie oryginał. No, może poza posiadaczem i tym, który mu daną koszulkę sprzedał. Skoro więc można dumnie obnosić się ze swoim wzbudzającym zazdrość odzieniem za setny ułamek tego, co musielibyśmy wydać na zakup oryginalnego towaru, w głowie każdego lansera pojawia się znany z dzieciństwa slogan reklamowy: jeżeli nie widać różnicy, to po co przepłacać?
Historia AliExpressowego podziemia, czyli na czym to polega..
Początkowo podróbki znanych marek możliwe były do wyszukania na stronie chińskiej platformy dzięki użyciu odpowiednich słów kluczowych. Odnalezienie aukcji bez szczegółowego opisu, opatrzonej tylko zdjęciem poglądowym, niewyobrażalnie niska cena. Nie jest wcale wykluczone, że pierwsi nabywcy takich ekskluzywnych perełek w niezwykle okazyjnej cenie byli pewni, iż zamawiają pełnowartościowy produkt. Takie rzeczy przecież się zdarzają. Szybko jednak ci, którzy doskonale wiedzieli jakiego rodzaju artykuły są tą drogą rozprowadzane, rozpoczęli szturm na takie właśnie atrakcyjne aukcje.
Z biegiem czasu jednak czuwający nad przestrzeganiem zasad portalu pracownicy AliExpress zorientowali się w całym procederze i rozpoczęli batalię, mającą na celu ukrócenie tego typu zachowań. Dobre imię platformy, brak powiązań z nielegalnymi praktykami – to jedne z tych elementów, które dają chińskiemu gigantowi wotum zaufania konsumentów na całym świecie.
Wydawać by się mogło, że takie działania jak analiza wiadomości między nabywcą a sprzedawcą, blokowanie kont sklepów i niedopuszczanie ich towarów do sprzedaży wystarczy, aby problem został zażegnany. Jednak pomysłowość i zaradność „przedsiębiorców” oraz możliwości, które pojawiły się wraz ze wzrostem popularności portali społecznościowych, pokazały, jak prawdziwe jest powiedzenie, że dla chcącego nic trudnego.
Aby dotrzeć do ukrytych aukcji na AliExpress, trzeba się obecnie nieco wysilić. Nikt nie poda nieznajomemu namiarów na dobrze prosperujące źródło. Odszukanie odpowiedniej grupy w internecie to też jeszcze nie sukces. Dostęp do „specjalnych” aukcji można dostać tylko z polecenia innego, godnego zaufania użytkownika. Taką dopiero drogą, po nawiązaniu kontaktu z właściwym dostawcą, zainteresowany otrzymuje w prywatnej wiadomości, najczęściej na niezależnym od portalu komunikatorze, zdjęcie faktycznego poddanego sprzedaży produktu wraz z wytycznymi dotyczącymi płatności.
Ryzykowna rozgrywka, czyli jak bardzo korzystanie z ukrytych aukcji się opłaca..
Jeśli rozważacie podjęcie próby sprawienia sobie takiego ekskluzywnego akcesorium ze źródła, jakim są ukryte aukcje na AliExpress, zastanówcie się – czy rzeczywiście będzie to takie opłacalne? Oczywiście, ceny podróbek w stosunku do oryginałów są nie do przeoczenia, a dołączając do tego jeszcze znikome, lub wręcz żadne koszty przesyłki, to stają się one niemalże produktem doskonałym. Jednak co z moralnością całego procesu? Powiecie, że milionowe koncerny zarabiają krocie na sprzedaży swoich wyrobów a jedna torebka czy para butów niewiele dla nich w finansowym ujęciu zmienia.
Może i tak, nie umniejsza to jednak faktu, iż działania takie są nielegalne, godzące w dobre imię marki i, jakby na to nie spojrzeć, okradające ją ze stworzonego przez pracujących dla niej projektantów dzieła. Chyba nikt nie chciałby, aby ktoś inny zarabiał na jego pomyśle, rozprowadzając na rynku słabą jakościowo podróbkę, która może zniszczyć wiarygodność czegoś, na co pracowało się latami.
Można oczywiście przymknąć oczy i uznać, że tyle osób robi to od tak dawna, że nasz jeden zakup nie będzie miał większego znaczenia. To w końcu sukienka, a nie przemyt substancji niedozwolonych. Tylko że tak, jak w przypadku wszelkich nielegalnych środków, tak i w przypadku podrobionych artykułów, mogą one zostać zatrzymane przez urząd celny i nigdy do nas nie dotrzeć.
Oczywiście, żadnych problemów z tego mieć raczej nie będziemy. Nikt nie wytoczy nam sprawy za ciuch warty kilkanaście, kilkadziesiąt złotych. Jednak środki finansowe, które zdążyliśmy już przelać na konto sprzedawcy, nigdy do nas nie powrócą. O tym, że na pomoc AliExpress nie ma co liczyć, nie trzeba chyba nawet wspominać. Bądź co bądź, uczestnicząc w nielegalnym procederze, przyczyniliśmy się do szkodliwych dla tej platformy działań.
mozna sie naciac